Doszłam we wskazane miejsce. Moim oczom ukazała się wielka willa. Zamrugałam szybko oczami, nie wierząc w to, co widzę. Może pomyliłam adresy? Zerknęłam na wiadomość od Harry'ego i wszystko się zgadzało. Dom był naprawdę wspaniały. Ale jedno mnie zastanawia. Jak dziewiętnastolatka z czterema kumplami było stać na coś tak wielkiego? Może mają bogatych rodziców, którzy na każdym kroku ich rozpieszczają i kupują taką chatę. Ciekawe ile była warta? Nie zastanawiając się dłużej nad tym, jak pięciu chłopców było stać na taki dom, podeszłam do furtki i nacisnęłam na mały guziczek. Po chwili zamek ustąpił, a ja mogłam wejść na posesję. Przeszłam kilka metrów po brukowanym chodniczku, po czym wbiegłam po kilku schodkach i zadzwoniłam do drzwi. Po chwili otworzyły się one, a w progu stał, szczerzący się w moim kierunku, loczek. Zachichotałam pod nosem na jego widok, spuszczając wzrok.
- Wejdź - wskazał gestem ręki, odsuwając się trochę na bok. Skinęłam głową i przekroczyłam próg, znajdując się tym samym w niewielkim ganku. Zdjęłam płaszczyk, który odebrał ode mnie chłopak i powiesił na wieszaku. Ze swoim niesamowitym uśmiechem wskazał ręką, abym szła dalej. Kierowaliśmy się w stronę salonu. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia, ujrzałam siedzących na kanapie czterech chłopców.
- Hej - rzucili w moim kierunku z uśmiechami na twarzach, po czym zaczęli się ze mną witać.
Więc... Blondasek to Niall, ten z czarnymi włosami to chyba Zayn, a dwóch szatynów to Liam i Louis, ale jeszcze nie do końca ich rozpoznaję. Wszyscy są niesamowicie przystojni i hmm...uroczy? Tak, to dobre określenie.
Usiadłam niepewnie na kanapie, gdzie chłopcy zrobili mi miejsce. Harry gdzieś zniknął, co trochę mnie zaniepokoiło, bo to jego znam najlepiej. Obok mnie siedział Niall, który cały czas się do mnie szczerzył, a po drugiej stronie chyba Louis. Na fotelu obok usadowił się Zayn. Ten drugi szatyn (Uh, jak mu było na imię?) był nieobecny w pokoju tak, jak Harry.
- Więc masz 18 lat? - zapytał Lou, odwracając się do mnie bokiem, żeby mógł mnie lepiej widzieć.
- Tak - zachichotałam, widząc jego dziwny uśmieszek.
- To tylko rok mniej niż Haroldzik - wyszczerzył się. Z uśmiechem na ustach skinęłam głową.
- Chodzisz do szkoły? - dorzucił Niall. Momentalnie odwróciłam się w jego kierunku, żeby nie wyszło, że jestem niekulturalna i nie patrzę w oczy, gdy z kimś rozmawiam.
- Na razie nie - odparłam.
- Debilu, przecież Hazza mówił, że Allie jest po wypadku - skarcił go do tej pory milczący Zayn. Zerknęłam na niego i przesłałam delikatny uśmiech. Obok siebie usłyszałam charakterystyczny plask - zderzenie dłoni blondyna z jego czołem. Zaśmiałam się pod nosem.
- Jejku, przepraszam. Zapomniałem. Nie chciałem cię urazić - mówił ze skruchą w głosie.
- Spokojnie. Nic się nie stało - wyjaśniłam. - Czyli Harry dużo wam o mnie mówił... - zaczęłam nieśmiało, spuszczając wzrok na swoje dłonie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo! - odezwał się Louis. - Po waszym pierwszym spotkaniu cały dzień o tobie paplał, zachwycając się twoją osobą. Ups... Powiedziałem trochę za dużo... - poczułam na moich policzkach lekkie pieczenie i byłam pewna, że widnieją na nich czerwone rumieńce. Momentalnie zrobiło mi się jakoś gorąco. Krępujące milczenie przerwało wejście do salonu Harry'ego i tego drugiego - Liam'a!
- Myślę, że nie zamęczyli cię pytaniami - zaczął loczek, stawiając na ławie jakieś picie i przekąski.
- Nie - zaprzeczyłam, uśmiechając się delikatnie. - Bardzo miło nam się gawędzi - rozejrzałam się po twarzach chłopców, którzy szczerzyli swoje ząbki w moim kierunku.
- Potrafimy być mączący, uwierz - odezwał się szatyn, a mianowicie Liam, którego mogłam usłyszeć po raz drugi w dzisiejszym dniu.
- No może ty! - zbulwersował się Lou. Zaśmiałam się, widząc jego zabawną minę. - Powiem ci tak w sekrecie... - zwrócił się do mnie szeptem, który i tak wszyscy słyszeli - Li to straszny nudziarz - puścił mi oczko, a ja znowu wybuchnęłam śmiechem. Wymieniony przez Louis'a chłopak trzepnął go w głowę, na co Lou zrobił obrażoną minę, mrucząc pod nosem coś, co brzmiało "Nie pogrywaj sobie..."
- Hazza - odezwał się Niall. - Gdzie są moje cukierki?? - dopiero teraz spostrzegłam dziwny akcent chłopaka.
- Nialler, mamy gościa, nie będę teraz szukał twoich cholernych cukierków - Harry syknął w stronę chłopaka, następnie przesyłając mi szeroki uśmiech, co wyglądało trochę komicznie. Blondyn naburmuszył się, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Jesteś Irlandczykiem? - zadałam pytanie.
- Tak - odparł.
- Masz bardzo charakterystyczny akcent.
- Tak, wiem, jest bardzo seksowny - poruszył dziwnie brwiami, na co po raz kolejny zaczęłam się śmiać.
Niall, Louis, Liam i Zayn byli naprawdę sympatycznymi chłopakami. Świetnie mi się z nimi rozmawiało. Z Harry'm oczywiście też, ale chyba o tym nie muszę wspominać. Moi nowo poznani znajomi byli pozytywnie zwariowani i zabawni. Ciągle doprowadzali mnie do stanu niepohamowanego śmiechu. Swoimi żartami potrafili rozśmieszyć nawet największego ponuraka. Są naprawdę wspaniali. Nie sądziłam, że będę potrafiła tak dobrze dogadywać się z ludźmi płci przeciwnej. Myślałam, że do końca życia moją jedyną przyjaciółką będzie Alex i Susann, ale chyba niedługo to się zmieni.
Cała piątka jest ze sobą bardzo zżyta. Widać to gołym okiem. Wiedzą o sobie nawzajem dosłownie wszystko. Są przykładem prawdziwych przyjaciół.
W towarzystwie tej zwariowanej piątki całkowicie straciłam rachubę czasu. Siedzę u nich już może kilka, kilkanaście godzin. Wiedziałam, że jestem już tu długo, bo kiedy wychodziłam z mojego domu było południe, a teraz robi się już ciemno.
- Uh, zasiedziałam się - oznajmiłam, podnosząc się z mojego miejsca. - Będę się już zbierać.
- Już? - rzucił Irlandczyk, przeżuwający kolejną garść popcornu.
- Jest już późno.
- No właśnie. Może zostaniesz u nas, a nie będziesz włóczyć się sama po nocy - zaproponował Liam. On był tym najodpowiedzialniejszym z całej paczki. Wszystkich w miarę pilnował i zajmował się domem. - Nie trzeba.
- No to ja cię odprowadzę - wyrwał się Harry, podnosząc się do pionu i stając naprzeciw mnie. - Dam sobie radę - wydusiłam z siebie, patrząc w podłogę. Przyrzekam, że jakoś tak nagle zrobiło mi się gorąco. - Cześć chłopaki - pomachałam siedzącej czwórce na pożegnanie.
- Pa
- Wpadnij jeszcze do nas
- Na pewno - rzuciłam w przestrzeń i skierowałam się do ganku, a loczek zaraz za mną.
- Nie daj się prosić - powiedział po chwili ciszy. Spojrzałam na niego zaskoczona. - Pozwól mi cię odprowadzić - przygryzłam wargę, po czym skinęłam lekko głową, przesyłając mu pogodny uśmiech. Chłopak szybko wsunął na stopy trampki i zarzucił na siebie kurtkę. Otworzył mi drzwi, przepuszczając w progu, przy okazji obdarzając mnie tym swoim uśmieszkiem. Ruszyliśmy w stronę mojego domu.
- Piękna dziś pogoda - odezwał się chłopak po kilku minutach ciszy.
- Uhm - przyznałam mu racje.
- Co myślisz o chłopakach? - zapytał, zerkając na mnie w tym samym momencie, co ja na niego, dzięki czemu nasze spojrzenia się spotkały.
- Polubiłam ich
- Są trochę nie do ogarnięcia, ale są sympatyczni - zachichotał pod nosem.
- Tak - wlepiłam wzrok w swoje buty i tak już szłam do końca naszego spaceru. - To tutaj - zatrzymałam się przed domem, stając na wprost chłopaka i przygryzając wargę.
- Umm - zaczął niepewnie, wlepiając wzrok gdzieś w ziemię i kopiąc małe kamyczki. - To do zobaczenia - zbliżył się szybko o krok w moją stronę i musnął delikatnie mój policzek swoimi ustami. Taki tam przyjacielski gest, ale moje serce zaczęło walić jak oszalałe.
- Cześć - odpowiedziałam drżącym głosem i skierowałam swoje nogi do domu. Kiedy stałam przy drzwiach, jeszcze raz zerknęłam na oddalającą się postać chłopaka. Uśmiechnęłam się sama do siebie i nacisnęłam na klamkę.
*Harry*
Przekroczyłem próg domu, zamykając za sobą drzwi na klucz. Rzuciłem je na szafkę, a nogi poniosły mnie do salonu. W całym mieszkaniu było już cicho,więc chłopcy pewnie już śpią. Wszedłem do salonu, a na kanapie siedział Louis. Otworzyłem szerzej oczy, bo myślałem, że on także jest już u siebie i smacznie sobie śpi, jednak myliłem się. Usiadłem obok niego w ciszy.
- Będziesz miał kłopoty, stary - Tommo odezwał się po chwili. Spojrzałem na niego niepewnie, nie wiedząc, o co mu dokładnie chodzi. - To okłamywanie Allie nie wyjdzie ci wcale na dobre...
- Daj spokój... - warknąłem.
- Tylko uprzedzam. Radzę ci jak najprędzej wyznać prawdę, bo ona w końcu się o tym dowie - przymknąłem lekko oczy, szybko oddychając. Ciekawe jak mam jej to powiedzieć? To nie jest takie proste. Nie dla mnie...
czekam na next>>>>>
OdpowiedzUsuńily<3
wooow genialne <3 <3
OdpowiedzUsuńna prawde masz talent :-*
z niecierpliwoscią czekam na NEXT !!!
Ogłaszam, iż jest to mój jak dotychczas ulubiony rozdział! :)
OdpowiedzUsuńSuper, że Allie polubiła chłopaków :)
Hazz pocałował ją w policzek, aww <3
Nurtuje mnie wciąż pytanie, jaką tajemnicę skrywa Styles..
Czekam na nn i życzę weny! :*
Pozdrawiam, @xAgata_Sz xx
Pewnie to on spowodował wypadek
OdpowiedzUsuńjezus maria co ja gadam xd
Czekam na next ;*
@itsmagiclol
Jest świetny! Uwielbiam go i cały czas czytając sie szczerzyłam hahaha
OdpowiedzUsuń