----------------------------------------------
Poczułam ciepłe promienie słońca na mojej twarzy, wpadające przez okno. Pogoda tej wiosny w Londynie zadziwia mnie z dnia na dzień. Niemal codziennie świeci słońce, a deszcz spada w małych ilościach. To takie nieprawdopodobne... Fakt ten bardzo mnie cieszy, bo będę mogła dziś pozwiedzać to śliczne miasto. Powoli zwlekłam się z łóżka, tym samym siadając na brzegu tego wygodnego mebla. Spojrzałam na zegarek - 10:58. Co?! Tak długo spałam? Odkąd wróciłam do domu, strasznie długo śpię. Niesamowite! Od samego rana tak dużo rzeczy mnie zadziwia.
Wstałam z łóżka i na bosaka popędziłam do łazienki. Wskoczyłam pod prysznic i odkręciłam kurek z ciepłą wodą. Już po chwili podążałam, owinięta ręcznikiem, do sypialni. Otworzyłam szafę i wyjęłam z niej ubrania. Powróciłam do łazienki, gdzie założyłam na siebie ciuchy, wysuszyłam i rozczesałam włosy, wymyłam zęby, a także zrobiłam makijaż, który składał się z tuszu do rzęs i delikatnej różowej szminki.
Gotowa, szybkim krokiem zeszłam na parter domu. Mama znajdowała się właśnie w salonie, gdzie myła podłogę. Przywitałam się z nią i udałam się do kuchni, gdzie zjadłam śniadanie.
- Mamo, idę dzisiaj na miasto - powiedziałam, opierając się o framugę wejścia do salonu. Rodzicielka od razu przerwała wykonywaną czynność i przeniosła wzrok na mnie.
- Sama? - spytała.
- Nie wiem. Może z Alex. Ale najpierw muszę do niej zadzwonić - odparłam, wyciągając z kieszeni jeans'ów telefon, w celu wykonania połączenia. Natychmiast wybrałam jej numer i przystawiłam urządzenie do ucha, wcześniej naciskając zieloną słuchawkę.
- Halo? - usłyszałam głos po drugiej stronie.
- Hej Alex! Idziesz ze mną na miasto? - spytałam prosto z mostu.
- Dzisiaj nie mogę - odpowiedziała smutno. - Jadę w odwiedziny do babci - wytłumaczyła się.
- Ach, szkoda... - zamyśliłam się.
- Jak coś, to możemy iść jutro - zaproponowała.
- Okej. Jeszcze się umówimy. Papa.
- Pa!
- Idę sama - oznajmiłam.
- Allie, może jednak... - chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam.
- Mamo! - skarciłam ją. - Mam 18 lat. Chyba mogę iść na spacer.
- Ale ja się o ciebie martwię - wyjaśniła.
- Niepotrzebnie - zbliżyłam się do niej i przytuliłam. - Jesteś zbyt opiekuńcza
- Jesteś moim jedynym dzieckiem, dopiero wyszłaś ze szpitala... - wyliczała.
- Wiem, ale przecież nie możesz niańczyć mnie całe życie. Jestem dorosła. Mamo!
- Dobrze. Idź - na te słowa uśmiechnęłam się szeroko i dałam jej całusa w policzek, na co ta wywróciła oczami.
Szybko pobiegłam po kurtkę, którą ubrałam na swoje drobne ciało. Zchodząc po schodach poprawiłam włosy, które weszły za kołnierz ubrania. Wparowałam do ganku, gdzie stała rodzicielka oparta o ścianę. Założyłam na stopy buty i poprawiłam ułożenie odzieży.
- Uważaj na siebie - odezwała się rodzicielka, klepiąc mnie po plecach. Skinęłam tylko głową i wyszłam na zewnątrz.
Od pierwszej sekundy poczułam świeże i rześkie powietrze. Wciągnęłam je, czując w nozdrzach przyjemne drapanie. Przymknęłam lekko oczy, po czym je otworzyłam. Zeskoczyłam ze schodków i dotarłam do furtki od ogrodzenia. Nacisnęłam na klamkę i pchnęłam drzwiczki do przodu. Znalazłam się na chodniku. Popchnęłam bramkę w celu zamknięcia jej i ruszyłam w kierunku centrum Londynu.
Szłam równym krokiem, podziwiając ciekawe budynki, charakterystyczne budki telefoniczne, czerwone autobusy i czarne taksówki. To wszystko jest takie bajeczne, śliczne. Brak słów, żeby oddać magię tego miasta. Trzeba tu być i zobaczyć to wszystko.
Jak to zawsze miałam w zwyczaju, musiałam obejrzeć najpiękniejsze miejsca w Londynie. Chodziłam brzegiem Tamizy, podziwiając cudowny Tower Bridge. Po prostu uwielbiam to miejsce. Oparłam się o niewysoki murek i zrobiłam kilka zdjęć. Magia.
- Hej - usłyszałam nagle charakterystyczny, zachrypnięty głos za swoim uchem. Oszołomiona, odwróciłam się na pięcie i ujrzałam postać Harry'ego. Chciałam coś powiedzieć, ale zdołałam tylko otworzyć usta ze zdziwienia. - Znowu się spotykamy - odezwał się, a na jego twarzy pojawił się uśmiech, wraz ze słodkimi dołeczkami.
- Nie wierzę - wydusiłam z siebie po chwili. Chłopak zaśmiał się.
- Podczas naszych dwóch spotkań zawsze coś nam przeszkadzało, więc proszę, daj mi swój numer, abym znowu cię nie zgubił - wygłosił krótki monolog tym swoim cudownym, melodyjnym głosem, podając mi swój telefon.
- Okej - odpowiedziałam, nadal zszokowana tą całą sytuacją. Odebrałam od nastolatka jego własność i wystukałam ciąg cyfr.
- Dzięki. Nie będę cię już musiał szukać.
- Emm... Szukałeś mnie? - uniosłam jedną brew do góry. Chłopak trochę się zawstydził.
- Hm... Powiedzmy, że przychodziłem tu, w nadziei, że cię spotkam - zaśmialiśmy się. - Mam nadzieję, że spotkamy się niedługo? - spytał, prześwietlając mnie swoimi zielonymi tęczówkami.
- Czemu nie? - wzruszyłam ramionami, przygryzając wargę.
- Okej. To do zobaczenia - przesłał mi uśmiech, co odwzajemniłam. Szedł tyłem, z dłonią ułożoną na kształt słuchawki telefonu, przystawioną do ucha, a z jego ust dało się wyczytać słowo "zadzwonię". Zachichotałam i onieśmielona spuściłam wzrok. Po chwili chłopak obrócił się i szedł już normalnie, a potem zniknął z mojego pola widzenia.
Nie wiem czemu, ale to spotkanie Harry'ego bardzo mnie ucieszyło. Polubiłam tego chłopaka, choć widziałam się z nim tylko trzy razy, w dodatku bardzo krótko. Ma coś w sobie, co przyciąga do niego inne osoby. Zwą to urokiem osobistym tak, to określenie idealnie pasuje do tej osoby.
Ruszyłam dalej. Wiatr rozwiewał moje długie włosy, ale jakoś mi to nie przeszkadzało. Uśmiech nie schodziła mi z twarzy. Szłam przed siebie, co chwilę rozglądając się na boki i robiąc zdjęcia minionym obiektom i krajobrazom.
Spacerowałam po Londynie, napawając się pięknymi widokami tego miasta. Uwielbiam je. Jest najlepsze! Tyle pięknych, niesamowitych miejsc, że aż trudno pomieścić to w głowie. Każda uliczka, budynek, sklep, czy zwykły kosz na śmieci ma w sobie coś magicznego. Wszystko tu jest takie nierealne. Brakowało mi tego widoku...
Po długim spacerze, około 19:00 wróciłam do domu. Miałam wspaniały humor. Mama siedziała w salonie, oglądając jakiś nudny teleturniej. Po czym mogę stwierdzić, że jest nudny? Może po tym, że moja rodzicielka prawie zasypiała na kanapie. Kiedy mnie ujrzała, znacznie się ożywiła i podjęła rozmowę.
- Jak tam? - spytała, podnosząc się z kanapy do pozycji siedzącej.
- Wspaniale! - zachichotałam pod nosem, spuszczając wzrok i przebierając nogami. Przypomniałam sobie Harry'ego, a na moich plecach poczułam przyjemne mrowienie. Otrząsnęłam się i wskoczyłam na fotel, wcześniej zrzucając z siebie kurtkę.
- Zjesz coś? - kolejne pytanie padło z jej ust.
- Tak! Jestem głodna jak wilk - przesłałam jej promienny uśmiech.
- Co chcesz? - wstała z mebla i skierowała się do kuchni. Powędrowałam za nią.
- A co proponujesz?
- Mm - otworzyła lodówkę i zaczęła coś w niej szukać. - Mogę zrobić ci sałatkę. Co ty na to? - wyszczerzyła się. Przytaknęłam ochoczo i oparłam się o ścianę.
Mama zaczęła krzątać się po kuchni, wyjmując na blat potrzebne składniki. Chwyciła nóż w dłoń i obrała wszystkie warzywa. Chciałam jej pomóc, ale odmówiła. Uważnie przypatrywałam się jej ruchom, jednocześnie rozmawiając z nią o jakiś przyziemnych sprawach.
Co chwilę podjadałam z miski pyszne pomidorki, ogórki i inne smakołyki. Rodzicielka przesyłała mi tylko dziwne spojrzenia, ale nie reagowała. Po niedługim czasie moja kolacja była gotowa. Zjadłam ją ze smakiem.
- Uff - wypuściłam powietrze ze świstem. Wstałam od stołu, a brudny talerz włożyłam do zmywarki. - Idę na górę. Dobranoc mamusiu - powiedziałam, po czym dałam jej całusa w policzek.
Włóczyłam nogami po podłodze, przemieszczając się w stronę schodów. Wspięłam się po nich na piętro, dzięki czemu znalazłam się na długim korytarzu. Dotarłam do mojego pokoju. Rozsunęłam zamek od bluzy i pozbyłam się tego ubrania, zostając w cienkim podkoszulku. Z kieszeni spodni wyjęłam telefon i rzuciłam go na łóżko. Wyjęłam z szafy pidżamę, która składała się z krótkich spodenek i za dużego T-shirt'a. Podążyłam do łazienki.
Odkręciłam kurek, przez co do wanny zaczęła napływać ciepła woda. Wzięłam płyn do kąpieli i wlałam trochę do wody. Przekręciłam zamek w drzwiach i zdjęłam z siebie ubrania, po czym weszłam do wody. Leżałam w niej godzinie, rozmyślając i relaksując się. Kiedy woda zrobiła się zimna, wyszłam z niej, dokładnie owijając się w ręcznik. Wytarłam swoje mokre ciało i ubrałam strój nocny. Zmyłam resztki makijażu i wyszorowałam zęby. Chwyciłam szczotkę w dłoń i opuściłam pomieszczenie, rozczesując długie, mokre włosy. Weszłam do pokoju i pierwsze co zrobiłam, to sprawdziłam godzinę na telefonie - 22:36. Tym samym zobaczyłam, że dostałam od kogoś SMS-a. Z zainteresowaniem usiadłam na brzegu łóżka i otworzyłam wiadomość.
"Dobranoc :) Harry xxx"
Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zachichotałam i szybko wystukałam wiadomość o tej samej treści, na końcu klikając "wyślij". Odłożyłam smartphone'a na stolik nocny i wskoczyłam do łóżka, przykrywając się kołdrą. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Ten dzień zdecydowanie mogę zaliczyć do udanych.