Leżałam na łóżku, czytając jakąś książkę. Nie mogłam się w ogóle skupić, bo myśli o pewny osobniku o zielonych oczach znacznie mi to
uniemożliwiały. Ciągle w mojej głowie odbijało się echo jego dźwięcznego głosu, a na dłoni czułam jego dotyk. Co się ze mną dzieje? Rozdrażniona zerknęłam na ekran telefonu, który leżał obok mnie, na pościeli. Żadnego SMS-a, żadnego połączenia. Wypuściłam powietrze z ust z cichym świstem. Wróciłam do czytania, ale jakoś nie szło mi to za dobrze. Nagle do
mojego pokoju wparowała Alex. To już standard, że przychodzi tu kiedy chce i nawet nie puka do
drzwi. Zresztą... Ja robię to samo, kiedy przychodzę do niej. Dziewczyna była radosna i
uśmiechnięta. Usiadła na fotelu, wcześniej rzucając w moim kierunku "cześć", na co mruknęłam to samo w odpowiedzi.
- Jak randka? - spytałam od niechcenia, penetrując wzrokiem kolejne linijki tekstu.
- Było cudownie! Jack jest... Oh! Niesamowity - zachwycała się, gestykulując dłońmi i robiąc
maślane oczy. - Byliśmy w kawiarence, gdzie zamówiliśmy gorące czekolady. Rozmawialiśmy i
rozmawialiśmy. Ach! Najlepsza randka w moim życiu - zachichotała. - A jak twoje spotkanie z tym chłoptasiem? - zapytała, w końcu na mnie zerkając. Wzruszyłam ramionami.
- Dobrze - powiedziałam zgodnie z prawdą. No bo przecież było dobrze.
- To super - zaszczebiotała. - Wracając do Jack'a - drążyła temat. - Dzisiaj idziemy do kina na
jakąś komedię romantyczną - zapiszczała z radości, na co tylko przesłałam jej uśmiech. - Co ty taka smutna? - zmarszczyła brwi, uważnie mi się przyglądając.
- Wydaje ci się. Chcę po prostu trochę poczytać - oparłam głowę na dłoniach, czytając tą beznadziejną powieść. Nie wiem, czy naprawdę
taka była, bo nie skupiałam na tym zbyt dużej uwagi, ale wcale nie mam ochoty jej czytać. W trakcie moich przemyśleń, do przyjaciółki
zadzwonił telefon.
- Halo? - odezwała się do słuchawki radosnym głosem, wstając ze swojego miejsca i podchodząc do okna. - Pewnie... Hahaha...
Okej... Do zobaczenia - zakończyła rozmowę z bananem na twarzy i zaczęła piszczeć. Popatrzyłam na nią, jak na idiotkę, po czym
znowu spuściłam wzrok. - Jack dzwonił. Chciał się upewnić, czy nasze spotkanie jest nadal
aktualne.
- Uhm - mruknęłam.
- Ja lecę się szykować. Miłego dnia - życzyła mi i podbiegła do drzwi.
- Udanej randki - krzyknęłam, kiedy opuściła już pomieszczenie. Z daleka usłyszałam stłumione
"dziękuję".
Odrzuciłam książkę na bok, wydmuchując powietrze z ust, przez co kosmyki włosów, które
znajdowały się na twarzy, odfrunęły gdzieś na bok. Wbiłam wzrok w sufit, powracając do
dziwnych myśli. Chłopak z lokami całkowicie zadomowił się w mojej głowie i nie miał zamiaru jej opuścić. Cholera, co się ze mną dzieje? Czemu nie mogę przestać o nim myśleć? Co jest ze mną nie tak? Tyle pytań, żadnej odpowiedzi.
Ugh!
*Harry*
Leżałem w sypialni na niepościelanym łóżku.Wpatrywałem się tępo w biały sufit, który teraz wydawał się tak bardzo interesujący. Przed moimi oczami cały czas miałem widok ślicznej
brunetki o czekoladowych oczach. Nie wiem czemu, ale od wczoraj ciągle o niej myślę. Odgarnąłem z czoła niesforne loki, które mi
przeszkadzały i przekręciłem się na brzuch. Może by tak zadzwonić do Allie. Może moglibyśmy się spotkać, czy chociaż porozmawiać... Nie! To zły pomysł. Eh, pewnie ma mnie już dosyć. Wczoraj spędziliśmy... no
dużo czasu ze sobą i wątpię, żeby chciała poświęcać mi dzisiejszy dzień.
- Co tak leżysz? - do moich uszu dotarł rozbawiony głos Horana, który właśnie wchodził do mojego pokoju.
- Puka się - mruknąłem pod nosem, obracając się na plecy.
- Jak tam wczorajsza randka? - spytał, poruszając dziwnie brwiami, na co skarciłem go spojrzeniem.
- To nie była żadna randka - burknąłem.
- Taaa - rzucił sarkastycznie w moim kierunku i usiadł na brzegu łóżka. - To kiedy nam ją
przedstawisz?
- Kogo? - zmarszczyłem brwi i spojrzałem na blondyna, który robił głupią minę.
- No tą dziewczynę! - wytłumaczył z
poirytowaniem w głosie
- Przedstawić? Wam? - uniosłem jedną brew do góry w geście zdziwienia i poruszałem głową z
niedowierzaniem.
- No tak, Styles. Przyprowadzisz ją do domu, zapoznasz z nami - wyjaśnił, dokładnie wypowiadając każde słowo tym swoim irlandzkim akcentem - Cała filozofia - prychnął.
- Emm... - zawahałem się.
- Może dzisiaj? - zapytał, szczerząc się w moim kierunku. Podrapałem się po głowie, a na mojej twarzy zagościł uśmiech. W sumie, to nie jest głupi pomysł. Chociaż mam pretekst, żeby się z nią spotkać. Tylko muszę poprosić o coś chłopaków...
*Allie*
Przełączyłam pilotem na kolejny kanał, gdzie znowu leciały nudne reklamy, które znałam już niemalże na pamięć. Kliknęłam na przycisk po raz kolejny i jęknęłam z niezadowolenia, kiedy ponownie ujrzałam reklamę o jakimś super
miękkim papierze toaletowyn. Pfff. Przecież to takie interesujące. Poirytowana, wyłączyłam
telewizor, rzucając pilot gdzieś w bok. Rozłożyłam się na kanapie. Tak cholernie się nudziłam. Alex była właśnie na romantycznej
randce z Jack'iem. Pewnie pochłaniała teraz popcorn, przytulając się do chłopaka i szepcząc mu na ucho słodkie słówka. Eh. A ja? Siedzę w
domu i użalam się, że nie ma nic ciekawego w telewizji. Ambitnie...
Kiedy umierałam z nudów, nagle usłyszałam charakterystyczny dźwięk dobiegający z mojego
telefonu, oznaczający, że ktoś do mnie dzwoni. Niechętnie podniosłam się z kanapy, wyciągając rękę w stronę niedużego stolika i chwytając
urządzenie w dłoń. Kiedy zobaczyłam na ekranie
imię chłopaka zaczynające się na "H", a kończące na "Y", mimowolnie na moją twarz wkradł się uśmiech. Zwinnym ruchem przejechałam kciukiem po ekranie, po czym przystawiłam smartphone'a do ucha.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki, powstrzymując chichot zadowolenia.
- Hej Allie! Miałabyś może ochotę wpaść do nas... To znaczy do mnie i do moich lokatorów... - powiedział prosto z mostu.
- Hmm... - zastanowiłam się.
- Nie przyjmuję odmowy. Chłopcy bardzo chcą cię poznać - aż czułam jak nastolatek się uśmiecha, przez co moje kąciki ust jeszcze bardziej powędrowały do góry.
- Okej, przyjdę. Tylko musisz podać mi adres - odezwałam się po chwili milczenia, odgarniając kosmyk włosów za ucho.
- Pewnie! Wyślę ci za chwilę SMS-em - oznajmił zadowolony.
- No to do zobaczenia - rzuciłam i rozłączyłam się.
Zaczęłam śmiać się jak idiotka i skocznym krokiem ruszyłam na piętro, gdzie miałam zamiar ubrać się jakoś bardziej wyjściowo.
Wyjęłam z szafy jeans'y, T - shirt i sweterek. W tym momencie przyszła wiadomość. Zerknęłam
na telefon, odczytując ją i szczerząc się do ekranu. Mniej więcej wiem, gdzie to jest. Zablokowałam urządzenie, po czym ruszyłam do
łazienki w celu przebrania się i poprawienia swojego wyglądu. Założyłam na swoje ciało
wybrane ciuchy, następnie rozczesałam potargane włosy, pozwalając im spływać
swobodnie na plecy. Na usta nałożyłam różowy błyszczyk, a na rzęsach znalazła się warstwa
czarnego tuszu. Na koniec spryskałam się kwiatowymi perfumami i byłam gotowa do
wyjścia. Zabrałam telefon, wsuwając go do kieszeni spodni i zbiegłam na dół. W ganku
ubrałam kurtkę, a na stopy moje ulubione trampki. Ruszyłam we właściwym kierunku.
*Harry*
Wszystko z chłopakami ustaliłem. Na początku podeszli do mojego planu bardzo sceptycznie. W
ogóle nie chcieli się na to zgodzić, tłumacząc, że będę tego żałował. Jakoś nie mogłem się przemóc, żeby powiedzieć Allie prawdę. Jest
jeszcze za wcześnie. W końcu moi przyjaciele zgodzili się na ten układ, pod warunkiem, że niedługo wyjawię jej całą prawdę. To chyba nie będzie takie proste...